niedziela, 22 marca 2015

Mocny start na Dychę




Sobota 21.03.2015r.
Pierwszy dzień wiosny i piękne słonce to dobry czas na szybką dychę. Wybrałem się na Grand Prix Warszawy do lasu kabackiego. Biegłem już tam raz podczas biegu mikołajkowego w 2014 roku. Trasa mi odpowiada bo prawie większość dystansu po lesie z podbiegami i zbiegami. 
Tym razem postanowiłem pobiec szybko ale nie na maxa. Wyznacznikiem tego miał być wolny pierwszy kilometr, a potem pogoń.
Na miejsce przyjechałem około godzinę przed. Odebrałem numer i zapisałem się na akcję charytatywnąbiegnę dla Klaudii. Rozgrzewałem się w dresach. Potruchtałem, porozciągałem się porządnie ponad 30 minut. Zdecydowałem,że pobiegnę w spodenkach i koszulce. Ustawiłem, się w głównej linii startowej.
Niestety na starcie mimo, że stałem w pierwszej linii ruszyłem za wolno i czołówka mnie zamknęła. Pierwszy kilometr był taki- nijaki. Ponad 330 zawodników i wąska droga to takie przepychanie się. Wszystko zaczęło normować się po 2-3 km. Wracając do pierwszego 4:47/km. Kolejny już dało się przyspieszyć do 4:15. Jednak jakoś tempa nie mogłem złapać bo na trasie mijałem biegaczy, którzy wystartowali 15 minut wcześniej. To powodowało, że raz zwalniałem raz przyspieszałem. W okolicy 4 km z naprzeciwka czołówka biegła po nawrocie agrafce. Obrałem brodatego fotografa w okularach jako punk pogoni. Miałem do niego sporo dystansu. Na 5 km czas w okolicy 21:05. Sporo zawodników mnie mijało na pierwszy kilometrach. Jednak jak to bywa w końcówce ja ich wyprzedzę. Na 6 km dogoniłem jedną z zawodniczek która na starcie wydarła ostro i od tego czasu tj. jakieś 6,5km zaczęło mi się super biec. 7 km miałem już 4:05. Stale przyspieszając. Miałem kolejnych biegaczy i podkręcałem tempo. Brakowało mi tylko kilku łyków wody której na trasie niestety nie było. Jak zerknąłem na czas 8 km to jeszcze bardziej się nakręciłem bo 3:58. Dogoniłem szybko fotografa brodatego.  Na 9 km w oddali czerwona koszulka zawodnika i do niego starałem się dobiec. Nie wiem jak ale chyba zwolnił bo w kilkaset metrów już byłem za nim a 9 km wyszedł 3:55. Co się dzieje? Nadal mam siły przyspieszyć. I ostatni rozpoczął się lekko pod górkę trochę i przedostatnia prosta. Wciskam się między dwóch biegaczy. Jeden trzyma ze mną tempo ale strasznie sapie Po kilkuset metrach został. Coraz bliżej zawodniczka przede mną ale zasuwa mocno. Jednak już nie przyspieszam. Przed metą zbliżam się coraz bardziej do niej ale nie szarpnę się aby ją dogonić na koniec. Przybiegam 41:50 bez wielkiego zmęczenia, chociaż ostatni kilometr najszybszy 3:45. Mocno, dało mi to 73 miejsce na 337 osób, które ukończyły. Wygrał Bartosz Olszewski (Warszawiaky) czas 32:28, czyli do zwycięzcy straciłem mniej niż 10 minut-) wyniki
Na tydzień przed maratonem szybka dycha zrobiona. Pierwsze kilometry zaważyły bo te 47 sekund do życiówki to już blisko. Nie to było teraz celem . Kilka dni spokoju i mało treningu, a więcej rozciągania i nawadniania. Pomyślę też nad strategią sobotniego maratonu. Zrobiłem tylko jedno wybieganie powyżej 30 km więc łatwo nie będzie. Wszystko zależy od pogody i dyspozycji dnia.


Czwartek 19.03.2015 r.

Trening wytrzymałościowy. Postanowiłem trochę przyspieszyć i urozmaicić. Ruszyłem pierwszy kilometr na 5:20 a dalej przez 15 km w różnicy 5-7 sekund między 4:40 a 4:50. Wychodziło momentami idealnie kilometr po kilometrze w tym samym czasie. Chciałem spróbować kontrolować tempo swojego biegu na każdym kilometrze. Miałem w kieszeni endomondo które mi mówiło po każdym kilometrze czas poprzedniego przebiegniętego. Jest to tempo na półmaraton raczej nie na maraton. Jednak przyspieszenie było mi potrzebne. Po drogach polnych i leśnych biega mi się bardzo dobrze. Na tydzień przed maratonem planuje start na dychę.

Poniedziałek 16.03.2015r.

Rozbieganie po wybieganiu. Spokojny trucht bez pomiaru czasu. Zmęczenie jednak odczuwałem po sobotniej wycieczce biegowej. Wyszło 7,6km jak na rozgrzewce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz