poniedziałek, 1 lutego 2016

Trening nr 27 i 28
Sobota z rana biegałem 11,5 km po polnych drogach w tempie leciutko poniżej 5:00/km w 20 minut i 40 sekund. Wieczorem z  kolei pojechałem na III Nocną Dychę do Lublina. Chciałem sprawdzić się na tej trasie bądź co bądź wymagającej zwłaszcza na końcówce. Miałem mieć tez odpowiedź na pytanie w jakiej jestem formie. Plan był pobiec na wynik 42 ale góra 30. Rok temu było 44 z dużym kawałkiem językiem na brodzie. Teraz powinno być niby lepiej. Żartowałem, że pierwsza setka mnie interesuje. Pojechaliśmy wesołym autobusem. Na miejscu byliśmy godzinę przed i z marszu odebrałem pakiet startowy. Byłem pozytywnie zaskoczony bo zero kolejki. Potem przebranie się i rozciąganie na hali. Dalej już trucht a na powietrzu 10 minut. Trochę skipów i przebieżek. Temperatura była na plusie, trochę wiało. Trasa biegu była mi znana i poza podbiegiem w końcówce po asfalcie.
Na starcie stanęło ponad 1100 zawodników. Początek ustaliłem sobie na 4:40/km a potem rozpędzać się do 4:10. Tłum ruszył a ja spokojnie bez szarpania i wariactwa. Wyczuwałem po kilkuset metrach,że nie uległem tłumowi. Po 1 km zerkam 4:37 od momentu przekroczenia bramki. Dalej już trzeba było przyspieszy. Drugi km znaczenie szybciej 4:13. Powoli rozluźniało się i można było mijać. Na 3 łapałem właściwy rytm 4:09/km. Jakże byłem zdziwiony gdy piątkę przekroczyłem z wynikiem 21:11. Teraz tylko utrzymać to tempo. Ja nie tylko je trzymałem ale i jak się okazało przyspieszyłem. Na 6 km była woda. Złapałem kubeczek w pełnym biegu obijając wolontariuszowi rękę. Zasuwałem dalej nie czując jakiegoś znudzenia. Potem był spory zbieg więc tutaj rozluźniłem ręce i trochę spokojniej na dół.
8 km to jak co roku wesoły doping studentów.  Napędzam się coraz bardziej bo mijam zawodników. Szybko pojawił 9 km i teraz pod górkę tak jak na dziesiątym. Skracam krok lekko pochylam się i torpeda. trzymam tempo bardzo dobrze i jeszcze przyspieszam. Wbiegam już na górę i jestem kilkaset metrów przed halą. Grzeję już ostatnie metry w sprincie. Wbiegam na ciepłą halę i widzę 41 za przodu

Ręce do góry i meta. Przyciskam stoper a tam 41:48 i 4:02 ostatni km. Brutto jakoś 41:54 dojrzałem. Bomba jak dla mnie. Jest dobrze. Odbieram medal i izotonik. Szybko przechodzę na masaż nóg. Dobrze mi taki zabieg zrobił. Rozciągam się jeszcze kilka minut. Dobry start w wymagającym Lublinie. Mimo porannego treningu to wieczorem dycha było za mało. Jednak teraz odpuszczam niedzielę, bo wybiegania co tydzień męczą bardzo. Wolę odpuścić.
Zawody wygrał Andrzej Stażyński (Chemik Noxy Puławy) z czasem 32:25. Bieg ukończyło 1178 zawodników. 

1 komentarz:

  1. Ładnie kręcisz. Zastanawiam się jakie to czasy będziesz wykręcał przy tak przepracowanej zimie. Wiosna jest Twoja Napoleonie.
    Jack

    OdpowiedzUsuń