czwartek, 1 lutego 2018

Końcówka stycznia

Ostatnie dni stycznia to poranne rozbieganie w poniedziałek. Wstałem po karnawałowym weekendzie już przed 5. Byłem pełen werwy i chęci do biegania. Wszak tydzień wg planu zapowiadał się mocno. 
Poniedziałek jednak na spokojnie 10 km lekko poniżej 5:00/km po asfalcie. We wtorek już nie było tak fajnie. Popływałem na basenie 1,2 km i potem trening dwukilometrówki. Postanowiłem je trochę podkręcić robiąc pierwszy w granicach 4:10 a drugi starałem się pobiec pod 4minut. Początek pierwszy na rozruch. szlak by trafił bo po wiatr musiałem na drugim namęczyć się aby złapać rytm. 4:05 jakoś nakręciłem ale drugi jeszcze przyspieszyłem po 4:03. 
Dalej była zalecana przerwa w truchcie lub marszu 1km ale nie dłużej niż 6minut. Zmieściłem się uzupełniając płyny w 5:15.
Gdy zaczynałem drugą dwójkę miałem obawy czy wytrzymam. Okazało się ze jest lepiej niż myślałem. Basen przydał się. Pod wiatr 4:10 a drugi już poniżej 4 minut.
teraz w przerwie 5:45 i kolejna dwójka. Pierwszy 4:04 a drugi to już frunąłem 3:50 i endomondo stanęło. Nawet nie słyszałem. Trucht 5:50 i kolejna dwójka poniżej 4 minut każdy. To już mi wystarczyło. Więcej nie miałem ochoty ganiać.
Na koniec jeszcze 1,5km schłodzenia i walka z endo, które zawisło. Zegarek ręczny tak nie zawodzi i zawsze go mam. Łącznie pobiegałem ponad 12km. na koniec rozciąganie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz