niedziela, 27 lutego 2022

Półmaraton w Wiązownej

Wiosna zaczyna się w Wiązownej. Bez przygotowania na wariata przy lekkich treningach półmaraton tj. 21 km 97 metrów w  1 godzina 34 minuty 17 sekund bardzo spokojnie. Im bliżej końca tym szybciej szło. Zacząłem od 5:09/km a skończyłem 4:05 na finiszu. Lata biegania są jednak w głowie i nogach.

Do Wiązownej pojechałem rzutem na taśmę. Wszystko dzięki Prezes Klubu Biegacza Biała Biega Aleksandrze.

Przygotowań żadnych nie było. Z moim bieganiem 40 do 55 km w tygodniu to nie było z czym wojować. Wg kalkulacji półmaraton powinienem pobiec 1:40 może 1:38. Sam byłem też co ciekawy  jak by wyszło. 

Z rana wstałem po 6-tej szklanka wody z cytryną. Zjadłem dwie kromki chleba z masłem. Zabrałem izotonik i dwie bułki z masłem. Spakowałem ciuchy biegowe i w drogę. Po drodze do wesołego busa zbieraliśmy ludzi. Trasa upłynęła ma rozmowach o bieganiu i zawodach. Po 10tej byliśmy na miejscu. Pakiet szybko odebrałem. Jak to bywa spotkałem sporo znajomych. Były trzy stopnie, wiatrówke Zdecydowałem pobiec na krótko. Usmarowałem sudokremem stopy i palce. Założyłem opaski i buty na asfalt. Wyżej na słupki biegowe spodenki. Buty. Padło na New Balance lekkie i wygodne. Na górę koszulka, rękawki, rękawiczki i czapka. Do tego zegarek i saszetka na żele i telefon z aplikacją.

Zrobiłem rozgrzewkę 1,5 km biegu do 1 k i powrotem. Dalej wymachy, wypady i rozruch. Na start powędrowałem przez depozyt. Zostawiłem tam spodnie dresowe i wiatrówkę. Założyłem worek na śmieci celem zachowania ciepła. Przed startem zrzuciłem. 

Ustawiłem się koło zająca na 1:35. Pogadałem jeszcze z paroma znajomymi i w drogę. 3.2.1 START

Ponad 1500 osób ruszyło. Pierwszy kilometr luźno i bez szarpania 5;09. Bez szału. Nie goniłem za zającem który zgromadził gromadę ludzi. W odległości 30-50 metrów za nim biegłem. Z km na km nabierałem prędkości. 5 km koło 23 minut. Dalej po 7 żel wziąłem żel ale jakoś słabo zareagował. Nie było uderzenia. Kolejne km po około 4:30 szły. Na zbiegu nie szarpałem luźno w dół. Tu już pojawiali się zawodnicy z czołówki. Gnali ostro. Ja natomiast miałem frajdę z biegu. Trzymałem tempo 4:30 a zając szarpnął i odskoczył z grupą po nawrocie. Lekko wiało. Pierwszy żel wziąłem po 7 km. Nie zadziałał. Nic mnie nie strzelił Na połowie miałem 48 z kawałkiem to prognozowało w okolicy 1:37. 

Od 12 km wziąłem się do odrabiania strat aby gonić zająca. Powoli nabierałem prędkości. Po 15 km drugi żel który zadziałał już szybko. Teraz już poniżej 4:30/km. Zacząłem wyprzedzać . Na 18 byłem w gazie by na 19 przyspieszyć do 4:15. Ostatni km to już gaz 4;05. Zając nawiał a jak potem z nim gadałem 1:33 zrobił. 

Bieg jak bieg wypadł nieźle. Można było ruszyć na 1:30. Organizacja biegu i punkty żywieniowe jak to w Wiązowej super.

Nie umęczyłem się ani nie miałem kryzysu. Pobiegłem lepiej niż kalkulowałem. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz