Tygodniowy raport treningowy
Do III PZU Maratonu Lubelskiego coraz bliżej. Pozostało 2
tygodnie. Podczas tego czasu zrobię długą wycieczkę biegową i jakąś szybką 5
lub dychę. Startować do już 10 maja nie zamierzam. Po wybieganiu zrobię 2-3
treningi w zakładanym tempie maratońskim po kilkanaście km. Cały czas nawadniam
się i pilnuję aby często przyjmować płyny.
Na dniach zaplanuję strategię tego maratonu. Jak pobiec aby przebiec w
4:15 brutto i pomóc innym osiągnąć ten wynik.
Niedziela 26.04.2015
Kilometry z rana w terenie po lesie bielańskim i podbiegi.
Po rozciąganiu pobiegłem zwracając uwagę na podbiegi i trzymanie tempa. Łącznie
zrobiłem 13 km
Sobota 25.04.2015
Orlen Warsow Maraton Marszobieg
11 tys. osób na Placu Zamkowym w
Warszawie. Jedna wielka zabawa z charytatywnym celem. Wspólnie z Asią potuptaliśmy
w tej akcji. Ruszyliśmy wolno. Marszobieg nie był na czas ani na miejsca.
Biegliśmy cały dystans przyspieszając w końcówce. Zajęło nam to lekko ponad 29
minut. Każdy biegacz to 10 zł na szczytny cel. Dla nas to także frajda pobiec
środkiem ulicy w Warszawie i zrobić trening. Wbiegało się na metę tak jak dzień
później maratończycy i zawodnicy na dychę. Bardzo fajna impreza i organizacja.
Święto biegania na całego w stolicy. Wyszło 4,7 km.
Czwartek 23.04.2015
Z rana 6,8km po polnych drogach trochę szybciej niż
poprzednio. Z rana dobrze się biega. Rozciąganie i rozgrzewka, Dwie szklanki
wody i w drogę. Świeże powietrze, ptactwo
i leśną zwierzyna towarzyszą zazwyczaj mi w porannym bieganiu. Sama radość.
Wtorek 21.04.2015
Kółeczko z kolegą Danielem po piachu, lesie i polnych
drogach 9,65km. Tempo średnio 5:40 wychodziło. To taki trening dla przyjemności
podczas którego swobodnie rozmawialiśmy. Niby nie wiele km ale regularność w treningach
jest bardzo ważna. Więcej czasu poświęciłem na rozciąganie przed treningiem i
po nim.
Fajnie, naprawdę fajnie to wyglada. Ja tez musze się trochę ruszyć z moim treningiem, bo aż wstyd. Sezon idzie a ja wyglądam jak Buka z muminków. Przymierzam się do kupna butów na sam początek – może Nike bo są w całkiem przystępnej cenie. Chyba zmotywuje się do tego cholernego treningu dopiero jak utopię nieco grosza bo wtedy wyrzuty sumienia nie dadzą mi spokoju :P
OdpowiedzUsuń