niedziela, 13 marca 2016

Niesamowite 19:12 na piątkę i to bez problemu



To,że jestem w formie to wiem. Nie wiem tylko na ile ona wystarczy po treningach do połówki od której minęło już 2 tygodnie. Ostatnio trochę zwolniłem aby odpocząć. Nie do końca leniuchowałem. W tym tygodniu tylko 3 razy biegałem i to krótkie dystanse. 
W sobotę pojechaliśmy z Asią i tatą na klubową piątkę. Trasa trochę inna niż zazwyczaj ale po twardym tj. kostce i asfalcie. Po raz pierwszy miałem okazję sprawdzić się w nowych bucikach. 
Do zawodów zapisało sie około 70 zawodników a więc pierwsza ósemka jest w moim zakresie. Brakowało jednak 3-4 zawodników z którymi mógłby, pobiec i podciągnąć wynik.
Na rozgrzewkę zrobiłem dwa km tak szybciej po 5 minut. Do tego było sporo rozciągania i przebieżek, skipów oraz truchtu. Zgrzałem się bardzo w ciągu 30 minut. Było około 4-5 stopni i postanowiłem pobiec na krótko w spodenkach i podkoszulku. To był dobry wybór. Z ciepłego wyszedłem na linię startu. Zrzuciłem bluzę i byłem gotowy do walki.


Faworyt pod nieobecność kolegi Marka był jeden Damian Świerdzewski to chłopak który 16 zrobi spokojnie. 3,2,1 i ruszamy.

W założeniu pierwszy kilometr 3:55 miał być. Wystartowałem swoim tempem i nie zwracałem uwagi na nic innego jak na pełnym skoncentrowaniu się na biegu. Wyprzedziło mnie 3 zawodników którzy zaczęli odchodzić. Nie ruszyłem za nimi tylko spokojnie kontrolowałem swoje tempo. Poczułem powiew wiatru gdy po małym podbiegu znaleźliśmy się na ścieżce rowerowej. Czołówka szybko się wykształciła i każdy biegł samotnie jak palec. Patrzyłem na trasę i przed siebie. Przez ramię katem oka zobaczyłem, że za mną są zawodnicy. Na 1 km 3:53 czyli założenia w normie i tak postanowiłem biec dalej. Z naprzeciwka powoli widać było maszerujących NW. Na czele któż by inny jak Paweł Jagieło, dla którego to będzie dobry sezon. 
Nie zwracałem dalej uwagi kto idzie tylko skupiłem się już maksymalnie na tempie. Rytm biegowy miałem dobry. Już na 2 km brakowało mi kogoś z kim mógłbym biec nawet jakieś 5 sekund szybciej. Ten km 3:51 a więc delikatnie szybciej. Zbliżałem się do nawrotu. Pierwszy już wraca za nim jakieś 150 metrów drugi i trzeci około 200 metrów przede mną.  Dobiegam i zawracam. Teraz łyk dwa picia by się przydało. Cóż nie ma więc tylko ślinę mogę przełknąć. Teraz ci za mną będą biec i mnie widzieć. Czy gonić trzeciego? Kiedyś bym tak zaryzykował. Teraz mam więcej pokory. Póki co nie za duża strata a nie biegnę na złamanie karku tylko aby utrzymać to tempo to będzie w okolicy życiówki. Zobaczę jak będzie dalej. Na 3 km 3:50 czyli urywam sekundę. Widzę, że trzeci obraca się często co kilkaset metrów czyżby słabł? z tego co pamiętam ten chłopak biega po 18 minut z kawałkiem więc nie ryzykuję bo to już 4 km się zbliża. Tam 3:50 ponownie.  Czy przyspieszyć czy tylko trzymać? Nie szaleję zmniejszam jak widzę dystans do trzeciego. Czyżby słabł, bo ponownie się ogląda. To jakieś 120 metrów. Jakby to była dycha to bym go dopadł. Tak to będzie innym razem okazja. Zbiegam swobodnie z ścieżki i już widać metę i zegar na którym się pali 18. 





Jeden zakręt i lekko podkręcam na finiszu bo widzę, że złamię 19:20 i tak się stało. 



Osiągnąłem 19:12 to o 8 sekund lepiej od życiówki. Do trzeciego straciłem 8 sekund to jakieś 60 metrów. Nie czuję się zbyt skonany ani zmęczony. Jestem zadowolony,że pobiegłem głową, chociaż mogłem ten ostatni kilometr zrobić jeszcze szybciej. Zająłem 4 miejsce na 63 zawodników. Lokata któej nikt nie lubi ale to nie był cel tylko sprawdzenie się. Zawody wygrał Damian 16:06 co jest nowym rekordem trasy. Oto wyniki tutaj
Trochę rozciągania i idę potruchtać z Damianem tak z kilometr przy okazji podbiegnę pod Asię, która jeszcze jest na trasie. Pobiegła spokojnie poniżej 30 minut. Jak przystało na Dzień Kobiet każda kobieta utrzymała kwiatek. Organizacja biegu z każdego na kolejny bardzo dobra, co by nie powiedzieć wyśmienita z elektronicznym pomiarem czasu, zapleczem i obsługa rewelacja
Za foto dziękuję dla Przemek Treska Radio BiPeR

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz