czwartek, 24 października 2013

Popołudniowe kilometrowe bieganie
 24.10.2013r.

"Nie staraj się zostać człowiekiem sukcesu, lecz człowiekiem wartościowym"(Albert Einstein)
 

Przyzwyczajam się coraz bardziej do regularnego biegania co drugi dzień. Lepiej mniej a intensywniej. Wcześniejsze przygotowania szły w myśl zasady klepania kilometrów. Od teraz będę starał  się urozmaicać treningi i biegać normalne dystanse. Wydobyłem się z jesiennego letargu i niechęci do aktywności.Założyłem pobiec 3-4 km z przerwami poniżej 4 minut każdy.
Tym razem po rozgrzewce i rozciąganiu co zajmuje mi około 10-15 minut zazwyczaj pierwsze dwa kilometry spokojnie w tempie około 5:00/km na pobudzenie. Następnie to już rakieta 1200 metrów mocno zasuwam 3:45/km. Biegnę równo i z każdą setką czuje wysiłek. Po 1200 metrach przechodzę do truchtu 5 minutowego aby spadło tętno. Skrupulatnie odliczam ten czas i ponownie czeka mnie szybkość. Tym razem może nie będzie tak łatwo jak pierwsze przyspieszenie. Jednak trzymam się dobrze i na km mam... 3:45. To mi wyszło dokładnie. Następnie kolejne 5 minut w truchcie i trzecie przyspieszenie. Tym razem nie idzie tak łatwo. Nabiegam kilometr w 3:53 czyli 8 sekund wolniej. Dobiegam 200 metrów i trucht. Niestety kolejne przyspieszenie stanęło na 4:20/km zbyt mocna dawkę zaaplikowałem na początek. Wiem teraz, że kilometrówki trzeba robić ale trochę wolniej po 4:05 lub 4:10 może nawet.
I zdecydowanie więcej po 6-8km. Wtedy będzie lepszy efekt i nie będę biegł z językiem na brodzie. Poniżej 4 minut/km nie jestem w takiej dyspozycji abym wytrzymał tak nawet 6 km.

2 komentarze:

  1. Spróbuj fertelek. Po 30 minutowym rozruchu naprzemiennie robisz 1 km w okolicach swoich prawie maksymalnych możliwości, a następny trucht. I tak 5-6 serii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fertelki mam zapiane w planie. Po 5 mocnych kilosach po 3:30 to zajadę się

    OdpowiedzUsuń