środa, 4 maja 2016

Nieoficjalnie piątka poniżej 19 minut


W mojej okolicy, a dokładnie 25 km w Wisznicach 1 maja rozegrany został bieg na 5 km. Oczywiście zgłosiłem się i pojechałem. Wszak to bieg bez numerów i pomiaru czasu ale zawsze dawał możliwość sprawdzenia się przed maratonem. Niby 5 km to słaby sprawdzian ale czemu by nie spróbować. Po raz pierwszy założyłem wygrane kompresy. Nie biegałem z nimi jeszcze więc czas na doświadczenie.
Rozgrzewałem się jak przystało na piątkę bardzo długo około 45 minut. Potruchtałem około 2km dalej skipy, wymachy, przebieżki i dużo rozciągania. 
Okazało się,że trzeba ulokować kartkę z swoim imieniem i nazwiskiem aby zostać sklasyfikowanym. Wywieziono nad nie za wielu. Około 25 osób pojechało busami na miejsce startu. W szczerym polu oczekiwaliśmy na sygnał. Po zawodnikach wykalkulowałem, że 4-5 jest mocniejszych zdecydowanie ode mnie. start był dynamiczny i szybki. Po około pol km zorientowałem się,że to poniżej 3:30.
Raptownie zwolniłem. Nie ryzykowałem jakiejś szarży której mogę nie wytrzymać. Optymalne tempo to 3:50 może 3:45 byłby zadowalające.
Tak tez biegłem od początku piąty. Przewaga zawodników przede mną z czasem ugruntowała się i biegłem jak lubię sam. Kontrolowałem tempo. Trasa wiosła wśród pól gdzie momentami wiało i zabrakło gdzieś  w połowie kilku łyków wody. 
Pierwszy kilometr po tym zwolnieniu 3:50 a kolejny 3:45 i tak starałem się trzymać. Nie było oznaczeń kilometrów wiec pozostał własny pomiar.
Mniej więcej w połowie miałem około 9 minut 40 sekund. Gdy zobaczyłem miejscowość do której wbiegamy gdzie będzie meta trochę przyspieszyłem. Po drodze jeszcze kolega Paweł Pakuła cyknął fotkę. 

Lepsze zdjęcia zrobił czołówce która uchwycił w powietrzu.


4 km zrobiłem 3:45 i piąty już na asfalcie starałem się przyspieszyć. Ostatecznie po niewielkim podbiegu zameldowałem się na mecie. Zegarek pokazał mi 18 minut 34 sekundy. Jednak zabrakło około 120 metrów do pełnej piątki. Zatem nie dziwi mnie fakt 3:19 i ostatniego km a raczej 880 metrów.
Fakt jest faktem,że te 19 bym połamał tego dnia. 
Kompresy sprawdziły się bo nic mnie wbrew poglądom kolegów biegaczy nie bolało ani nie złapały mnie skurcze. 
Zawody wygrał niezawodny Marek Jaroszuk z Łomaz który połamał 17 minut. 


Teraz jeden góra dwa lekkie treningi przed maratonem.
Za foto dziękuję dla Pawła Pakuły Długi dystans

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz