1.
I Rodziny Piknik Biegowy Biała Biega.
13.05.2012 r. czas 1:04:28 miejsce 206 na 227.
2.
III Bieg Siedleckiego Jacka Siedlce
25.08.2011 czas 44:54 miejsce 64 na 229.
3.
IV Adamowska Dziesiątka Adamów koło Łukowa
czas 42:42 miejsce 42 na 139.
4.
Druga Dycha do Maratonu 18.11.2012 Lublin
czas 43:08 miejsce 106 na 584 .
5.
Trzecia Dycha do Maratonu 03.02.2013 Lublin
czas 45:45 miejsce 171 na 691.
6.
Czwarta Dycha do Maratonu 21.04.2013 Lublin
czas 43:10 miejsce 96 na 815.
7.
I Rodziny Piknik Biegowy Biała Biega, Biała
Podlaska 13.05.2012 r. czas 1:04:28miejsce 206 na 227 .
8.
I Letni Festiwal Biegów 01.09.2013 Kobylany
k. Terespola czas 41:12 10 na 48.
9.
V Adamowska Dziesiątka 22.09.2013 Adamów
koło Łukowa czas 43:07 46 na 145.
10.
Druga Dycha do Maratonu 24.11.2013
Lublin czas 43:26 miejsce 53 na 735.
11.
Trzecia Dycha do Maratonu 01.02.2014 Lublin
czas 42:55 miejsce 74 na 744.
12.
I Karczewski Bieg Karcze k. Warszawy
05.04.2014 czas 43:56 miejsce 14 na 117.
13.
Czwarta Dycha do
Maratonu 13.04.2014 Lublin czas 41:04 miejsce 67 na 691.
14.
IV Bieg Rycerza Okunia Okuniew k. Warszawy
26.04.2014.
15.
III Rodziny Piknik Biegowy Biała Biega.
15.06.2014 r. czas 47:03 miejsce 119 na 265.
16.
IV Bieg Międzyrzeckich Jeziorek Międzyrzec
Podlaski czas 43:02.
17.
Bieg Mikołajkowy Las Kabacki Warszawa
06.12.2014 czas 42:27.
18.
Trzecia Dycha do Maratonu 24.01.2015 Lublin
44:12 161 na 1096.
19.
Grand Prix Warszawy Las Kabacki Warszawa
21.03.2015 czas 41:45, miejsce 73 na 337.
20.
Czwarta Dycha do Maratonu 19.04.2015 Lublin
47:15 390 na 1064.
21.
IV Siemiatycka Wieczorna Dycha 30.05.2015
czas 42:20.
22.
IV Piknik Biegowy Biała Biega 14.06.2015,
czas 44:50.
23.
V Bieg przez Platerów 28.06.2015 czas 42:25.
24.
XXV Bieg Powstania Warszawskiego 25.08.2015
czas 44:08 m-ce 467/5464.
25.
V
Bieg Międzyrzeckich Jeziorek 29.08.2015 czas 39:16 m-ce 10/89.
26.
Bieg przełajowy w Pościszach 25.10.2015
czas 39:53 miejsce 5/35.
27.
Warszawski Bieg Mikołajów Warszawa 06.12.2015
czas 42:24, 22/824
Najszybsza dycha w 2013 roku i kolejne podium!!!!41:12
"Kto nie dąży do rzeczy niemożliwych, nigdy ich nie osiągnie" (Heraklit z Efezu)
Tym razem start w Kobylanach koło Terespola. Blisko ale i daleko. Nie wystartowałem dzień wcześniej w Międzyrzecu Podlaskim na III Biegu Jeziorek bo musiałem być w innym miejscu. Cóż szkoda brat mnie zastępował a podobno było super.
Do Kobylan jechałem z mało bojowym nastawieniem Od samej Warszawy padało a potem już tylko lał.o Przeanalizowałem po drodze swoje treningi i biegi w tym roku i wychodziło mi, że sporo km nabiegałem już. Wg kalkulacji te dychę powinienem zrobić w 42 minuty spokojnie. W tym roku raz tylko w maju złamałem 43 minuty. Oj daleko do życiówki ale starczy już ich bo się zachwycę i odpuszczę.
W Białej Podlaskiej czekając na auto spotkałem zagubionego biegacza z Radzynia Podlaskiego. Wprawdzie znałem go tylko z widzenia. Nie raz na trasach biegowych mnie wyprzedzał i to pamiętam. Jednak w tym roku ja go też mijałem choćby w Kodniu. Facet biega od kilkunastu lat. Życiówki ma mocne dycha 36 a maraton poniżej 3 godzin. Zapakowaliśmy się do napoleonowozu i w drogę. Na miejscu byliśmy ponad 2 godziny przed startem a trwały jeszcze prace organizacyjne. Zameldowałem się w biurze zawodów. Okazało się, że nie ma mnie na liście. Szybko się wyjaśniło ponieważ to był mój błąd zapiałem się jako Napoleone i tak mi wstawiono nazwisko. Odebrałem numer 81 w pakiecie był długopis, izotonik 4move i baton. Oczywiście spotkałem znajomych biegaczy. Deszcz padał nadal. Jak tylko się przejaśniło ruszyłem obejrzeć trasę. Nie podobał mi się strasznie nawrót bo trzeba było zbiegać w dół trochę i zawracać o 180 stopni. Niestety rok temu w Siedlcach na takim nawrocie miałem bolesne dachowanie. Trasa płaska dobrze oznaczona i był drugi nawrót na którym też trzeba było uważać. Deszczu trochę wlało i miejscami były kałuże. Zanim wystartowałem to zrobiłem solidną rozgrzewkę. Start przesunął się o 5 minut a rozpoczął się przy prochowni
Zacząłem spokojnie bez rwania. Pierwszy kilometr czołówka bardzo nie uciekła, była kilkadziesiąt metrów przede mną. Zanim się rozluźniło był 1 km 4:15 i to było dobre rozpoczęcie. Padał mały deszcz ale wiatr trochę wiał w twarz. Trasa asfaltowa z kilkoma zakrętami na których były kałuże i trzeba było trochę asekuracyjnie omijać. Niewielka część trasy była w lesie. Na 2 km zauważyłem, że biegnie przede mną starszy ode mnie biegacz nr 103 dołączyłem do niego i trzymałem się go. Po 2 km 8:28 nieźle. Czołówka odeszła sporo. Dołączył kolejny biegacz pytał o czas i deklarował się,że trzyma się nas.
Kilka zakrętów i pierwsze okrążenie 3,3 km dobiegaliśmy z czasem 14:02. Na kolejnych kilometrach tempo trzymałem równo z tym jak się okazało Białorusinem. Na 5 km było 20:58 rokowało to dobry wynik w granicach 42 minut. Biegacz który się nas trzymał nie wytrzymał tempa.
Postanowiłem co kilometr przyspieszać 2-3 sekundy. Zresztą od 3 km już tak biegłem z 4:15 na 4:08 na 6km. Dogoniliśmy kolejnego zawodnika. Minęliśmy go ale jak widać jeszcze trzymał się nas. Na zakończenie drugiego kółka trochę sekund straciłem na nawrocie ale lepiej asekuracyjnie niż dachować. To okrążenie 13:56 już szybciej. Mój kompan mimo wieku grubo 50+ trzymał się i nawet myślałem przez chwilę kiedy mocniej przyspieszy. Współpraca na nawrotach i w zakresie osłony przed wiatrem szła bez słów. Przed trzecim kółkiem to ja zacząłem nadawać tempo. On z kolei jakby osłabł.
Na 7 km podziękował mi i został. To ja trochę jeszcze przyspieszyłem i odeszłem sam do przodu. 7 km zrobiłem w 4:05 i biegło mi się rewelacyjnie. Deszcz już nie padał. Ludzi trochę było na trasie. Szli jeszcze zawodnicy z kijkami którzy dopingowali. Na 8 km przy nawrocie chciałem wodę na twarz a dostałem na brzuch cały kubek. To mnie jeszcze bardziej podrażniło do przyspieszenia. Czołówki już nie widziałem a dwa zawodnicy byli daleko daleko przede mną. Zaryzykowałem dopaść ich przed metą. 9 km już poniżej 4minut 3:55. Obejrzałem się zawodnik za mną którego mijałem na 6 km zbliżał się do mnie. Jeszcze jeden zakręt, drugi i już było słychać muzykę i głos Fantomasa który fajnie prowadził konferansjerkę.http://www.fantomasz.pl Bardzo szybko rozpoznawał po numerach zawodników. Wpadłem na ostatni kilometr. Do dwóch z przodu tyracięłm sporo. Oni też przyspieszyli. Kilku zawodników z kijkami jeszcze maszerowało delikatnie musiałem jakoś ich wyminąć. Przyspieszyłem jeszcze trochę. Już widać prochownię. Teraz już sprint jakieś 300 metrów. Słyszę doping i aplauz. Wyciągam stoper aby dobrze złapać czas. Przebieram nogami coraz szybciej i szybciej wyciągnę jaszcz może kilka sekund. Dostrzegłem czerwone jak zachodzące słonce cyfry pomiaru czasu. Czuję adrenalinę. Biegnę ile sił. Brat mMrek z Wieniem krzyczą najgłośniej. Gdzie inne glosy mnie jeszcze podbudowują. Koszulka mokra, czapka ciężka a nogi mnie niosą. Magiczna cyfra 40 znikła jak wędrowiec na horyzoncie. Nie będzie 40 minut, ale i tak będzie dobrze. Widzę 41, radość i krzyk
Kilka zakrętów i pierwsze okrążenie 3,3 km dobiegaliśmy z czasem 14:02. Na kolejnych kilometrach tempo trzymałem równo z tym jak się okazało Białorusinem. Na 5 km było 20:58 rokowało to dobry wynik w granicach 42 minut. Biegacz który się nas trzymał nie wytrzymał tempa.
Postanowiłem co kilometr przyspieszać 2-3 sekundy. Zresztą od 3 km już tak biegłem z 4:15 na 4:08 na 6km. Dogoniliśmy kolejnego zawodnika. Minęliśmy go ale jak widać jeszcze trzymał się nas. Na zakończenie drugiego kółka trochę sekund straciłem na nawrocie ale lepiej asekuracyjnie niż dachować. To okrążenie 13:56 już szybciej. Mój kompan mimo wieku grubo 50+ trzymał się i nawet myślałem przez chwilę kiedy mocniej przyspieszy. Współpraca na nawrotach i w zakresie osłony przed wiatrem szła bez słów. Przed trzecim kółkiem to ja zacząłem nadawać tempo. On z kolei jakby osłabł.
Na 7 km podziękował mi i został. To ja trochę jeszcze przyspieszyłem i odeszłem sam do przodu. 7 km zrobiłem w 4:05 i biegło mi się rewelacyjnie. Deszcz już nie padał. Ludzi trochę było na trasie. Szli jeszcze zawodnicy z kijkami którzy dopingowali. Na 8 km przy nawrocie chciałem wodę na twarz a dostałem na brzuch cały kubek. To mnie jeszcze bardziej podrażniło do przyspieszenia. Czołówki już nie widziałem a dwa zawodnicy byli daleko daleko przede mną. Zaryzykowałem dopaść ich przed metą. 9 km już poniżej 4minut 3:55. Obejrzałem się zawodnik za mną którego mijałem na 6 km zbliżał się do mnie. Jeszcze jeden zakręt, drugi i już było słychać muzykę i głos Fantomasa który fajnie prowadził konferansjerkę.http://www.fantomasz.pl Bardzo szybko rozpoznawał po numerach zawodników. Wpadłem na ostatni kilometr. Do dwóch z przodu tyracięłm sporo. Oni też przyspieszyli. Kilku zawodników z kijkami jeszcze maszerowało delikatnie musiałem jakoś ich wyminąć. Przyspieszyłem jeszcze trochę. Już widać prochownię. Teraz już sprint jakieś 300 metrów. Słyszę doping i aplauz. Wyciągam stoper aby dobrze złapać czas. Przebieram nogami coraz szybciej i szybciej wyciągnę jaszcz może kilka sekund. Dostrzegłem czerwone jak zachodzące słonce cyfry pomiaru czasu. Czuję adrenalinę. Biegnę ile sił. Brat mMrek z Wieniem krzyczą najgłośniej. Gdzie inne glosy mnie jeszcze podbudowują. Koszulka mokra, czapka ciężka a nogi mnie niosą. Magiczna cyfra 40 znikła jak wędrowiec na horyzoncie. Nie będzie 40 minut, ale i tak będzie dobrze. Widzę 41, radość i krzyk
Jest meta 41:12 bardzo dobry czas i miejsce 10. Jeszcze 75 sekund do życiówki zabrakło. Jednak nie ona była jeszcze celem. META. Dostaję medal na szyję i talonik na jedzenie. Bardzo dobry rezultat i nie zmęczyłam się tak bardzo. Szkoda straconych sekund na nawrotach. Cóż dobrze wyszło. Szybko dostaje od Mirasa folię okrywam się. Kilka minut czekam na biegaczy z Klubu Biała Biega. Za chwilę wbiega Ewa Fabian potem Grześ Siciński. Przybijamy piątki gratulujemy sobie. WYNIKI http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2013/flbkob310.pdf Trochę truchtu, rozciągania. Szybko się przebieram i będziemy jechać. Jak się okazało gdy wróciłem , że powinienem zostać bo znalazłem się na trzecim miejscu podium w kategorii wiekowej jak dowiedziałem się przez telefon od Ani Ciołek. Rewelacja!!! To mnie zaskoczyło. Teraz żałowałem, że nie poczekałem na oficjalne wyniki. Dzięki sprawności Pawła http://maratony.blogspot.com/ któremu bardzo a to bardzo dziękuję bo pucharek i nagroda rzeczowa dojechały do mnie. EXSTRA.
Dziękuję też Ani Ciołek za zdjęcia.
Gratuluję! Super wynik. My pojechaliśmy na Oknobieg,też padało, ale później ładne wyszło słońce.
OdpowiedzUsuńDobrze dajesz Napoleone trenuj, trenuj tylko rozsądnie, bo o kontuzje nie trudno. wytrwałości to nie będziesz schodził z pudła, bo masz zapasy co widać na koncówkach
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie. Następnym razem nie uciekaj tak szybko :)
OdpowiedzUsuń