niedziela, 15 grudnia 2013

Lekko i spokojnie
14.12.2013r.


Jeśli biegasz jesteś biegaczem. I nie ma znaczenia jak szybko ani jak daleko biegasz” (John Bingham)


W planie treningowym trochę lżejszy trening i mniej kilometrów. Z racji przebywania w Warszawie postanowiłem zrobić trening poranny. Wstałem 5:45, z ciepłego łóżeczka nie chciało się bardzo ruszać. Szybka reakcja i już się rozgrzewam. Wiem, że jakbym przeciągał to nie ruszyłbym się. Jeszcze dogrzewałem się na dworze. Godzina 6 z rana to nie ma ruchu. Delikatnie ruszam w kierunku Agrykoli. Spokojne tempo i lekko przyspieszam dopiero w parku łazienkowskim. Tutaj już otwarte i mijam pierwszego biegacza. Jeszcze w niektórych miejscach są małe kałuże ale może je swobodnie minąć. Nie jest też zimno jak na tę porę dnia. Wybiegam z parku i kieruję się na Belwederską trochę podbiegu trzeba z rana. Tutaj delikatnie zwalniam i wbiegam Belwederską. Następnie prosto do zbiegu na Agrykoli. Tutaj zdarzył mi się upadek a raczej poślizg gdy chciałem zbiec niżej. Nic się raczej nie stało szybko wstałem i dalej biegnę. Z naprzeciwka widzę kolejnego biegacza. Wracam ponownie do parku i dalej prostą na końcu której robię nawrót. Teraz zaczyna się rozwidniać i słychać coraz więcej samochodów. Ludzie też już przemykają przez park.Z powietrzem też nie jest tak źle jak na miasto. Dobiegam do końca. Przy stadionie Agrykoli rozciągam się i gimnastykuję. Oddycha mi się bardzo dobrze i akumulatory na cały dzień naładowane. Na koniec kilometr wolnego truchtu. Zrobiłem 7,8 km w czterdzieści kilka minut którego nie czuję w nogach ale tylko w dobrym samopoczuciu. Jednak ranne bieganie bez jedzenia na krótkim dystansie (tak do 12km) jak widzę bardzo mi służy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz