poniedziałek, 23 grudnia 2013

Ostatni start w 2013
21.12.2013r.


W bieganiu trzeba mierzyć siły na zamiary a także rozsądnie wyznaczać sobie cele biegowe



W tym roku startowałem w 12 biegach ale i 13 tez się pojawił a mianowicie zbiegiemnatury w  Lublinie. To ostatni w tym roku już. Biegałem juz w październiku  piątkę z biegiem natury w Lublinie w lesie Dąbrowa a w listopadzie w tym samym miejscu Dychę. Na bieg pojechałem z Irkiem, Markiem z Białej Podlaskiej. Plan był w granicach 4:30/km ewentualnie potem przyspieszyć. Na miejscu byliśmy godzinę przed czasem. Odebraliśmy numery startowe i chipy. Przebraliśmy się na parkingu. Potem trochę po trasie truchtu i rozciągania. Potem jeszcze przebieżki i skipy. W depozycie zostawiłem bluzę i udaliśmy się powoli na start. Błota na trasie sporo, kałuże i ta największa zaraz po starcie. Ustawiłem się sprytnie w czubie zawodników. I przesuwałem się chytrze do przodu aż dotarłem do drugiej linii. Odczekaliśmy jeszcze na spóźnialskich i start. Wyszedł mi on dobrze chociaż łokciem dostałem po plecach od  któregoś z narwanych zawodników. Od razu udało mi się zmieścić i obiec bokiem kałużę. W poprzednim biegu na starcie straciłem kilkadziesiąt sekund. Pierwszy zakręt i do przodu. Minęło mnie może z 20 osób poza tez gdzieś dwudziestka która pogrzała na starcie. Przeskakiwałem gałęzie, małe kałuże i omijałem błoto jak się dało. Trochę to tak lalusiowato ale był nadal ścisk i biegłem za zawodnikami prawie na plecach. Na 1 km 4:20 to dużo szybciej niż ostatnio i w ogóle w planowanej taktyce. Trochę rozluźniło się i można było mijać teraz innych. jednak nie na długo. Dalej biegło się gęsiego. Miejscami było twardo, a miejscami grząsko. Stawiając kroki natrafiałem na korzenie i lód.  Gdy pojawiło się więcej przestrzeni minęły mnie dwie dziewczyny i szybko uciekły. W poprzednim biegu żadna kobieta nie była przede mną. Teraz wiem, ze pobiegła Pani Wasilewska a ona biega dużo szybciej niż ja i jest narazie poza zasięgiem. Na 2 km 5 sekund szybciej. Teraz wybiegliśmy w miękki teren i trzeba kicać, unikać i zwalniać a potem przyspieszać. Zmęczenia nie odczuwałem za bardzo. Jednak nie przyspieszałem za mocno. Nie czułem się na siłach. Te siły jakoś wróciły przed 4km gdy doszedłem do dwóch kobiet które mnie wyprzedziły 2 km wcześniej. Dalej już było trudniej wyprzedzać bo było wąsko. 4 km wyszedł 4:11. Postanowiłem nie rzucać ostro się na ostatni kilometr. Owszem przyspieszyłem jeszcze nieznacznie ale to wystarczyło aby minąć jeszcze kilku biegaczy. Ostatnie metry to krzaki, dwa zakręty i prosta. Usłyszałem za plecami ze ktoś mocno daje na finiszu. Obejrzałem się i koleś dawał ostro. Wpakowałem się w liści ei lekko poślizgnąłem ale równowagę utrzymałem. Do mety jakieś 100 metrów. Zbliżał się bardzo szybko i odpuściłem już nie gazowałem. wyprzedził mnie przed samą metą. Czułem ten poślizg w kolanie i już meta. Czas 21:25 ponad minutę szybciej niż miałem pobiec. Ogólnie zająłem 25 miejsce na 192 zawodników. Wyniki oficjalne tutaj: http://zbiegiemnatury.pl/uploads/files/90aaa095/LUB_BG_03.pdf 
Na mecie czekała gorąca herbata z cytryna i sokiem.  Szybko do depozytu i założyłem bluzę. Wróciłem do mety aby poczekać na chłopków. Potem jeszcze truchtanie i rozciąganie. Przy rozciąganiu poczułem ból po lewej stronie od lewego kolana. Nie dałem rady już się rozciągać. Może ze mocno pobiegłem. Zresztą trasa była bardzo urozmaicona pod względem podłoża. Ostatnie dwa tygodnie biegałem po asfalcie i to też ma wpływ na mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz