21.12.2013r.
W bieganiu trzeba mierzyć siły na zamiary a także rozsądnie wyznaczać sobie cele biegowe
W
tym roku startowałem w 12 biegach ale i 13 tez się pojawił a mianowicie
zbiegiemnatury w Lublinie. To ostatni w tym roku już. Biegałem juz w
październiku piątkę z biegiem natury w Lublinie w lesie Dąbrowa a w
listopadzie w tym samym miejscu Dychę. Na bieg pojechałem z Irkiem,
Markiem z Białej Podlaskiej. Plan był w granicach 4:30/km ewentualnie
potem przyspieszyć. Na miejscu byliśmy godzinę przed czasem. Odebraliśmy
numery startowe i chipy. Przebraliśmy się na parkingu. Potem trochę po
trasie truchtu i rozciągania. Potem jeszcze przebieżki i skipy. W
depozycie zostawiłem bluzę i udaliśmy się powoli na start. Błota na
trasie sporo, kałuże i ta największa zaraz po starcie. Ustawiłem się
sprytnie w czubie zawodników. I przesuwałem się chytrze do przodu aż
dotarłem do drugiej linii. Odczekaliśmy jeszcze na spóźnialskich i
start. Wyszedł mi on dobrze chociaż łokciem dostałem po plecach od
któregoś z narwanych zawodników. Od razu udało mi się zmieścić i obiec
bokiem kałużę. W poprzednim biegu na starcie straciłem kilkadziesiąt
sekund. Pierwszy zakręt i do przodu. Minęło mnie może z 20 osób poza tez
gdzieś dwudziestka która pogrzała na starcie. Przeskakiwałem gałęzie,
małe kałuże i omijałem błoto jak się dało. Trochę to tak lalusiowato ale
był nadal ścisk i biegłem za zawodnikami prawie na plecach. Na 1 km 4:20 to dużo szybciej niż ostatnio i w ogóle w planowanej taktyce. Trochę rozluźniło się i można było mijać teraz innych. jednak nie na długo.
Dalej biegło się gęsiego. Miejscami było twardo, a miejscami grząsko.
Stawiając kroki natrafiałem na korzenie i lód. Gdy pojawiło się więcej
przestrzeni minęły mnie dwie dziewczyny i szybko uciekły. W poprzednim
biegu żadna kobieta nie była przede mną. Teraz wiem, ze pobiegła Pani
Wasilewska a ona biega dużo szybciej niż ja i jest narazie poza zasięgiem. Na 2 km 5 sekund szybciej. Teraz wybiegliśmy w miękki teren i trzeba kicać, unikać i zwalniać a potem przyspieszać. Zmęczenia nie odczuwałem za bardzo. Jednak nie przyspieszałem za mocno. Nie czułem się na siłach. Te siły jakoś wróciły przed 4km gdy doszedłem do dwóch kobiet które mnie wyprzedziły 2 km wcześniej. Dalej już było trudniej wyprzedzać bo było wąsko. 4 km wyszedł 4:11. Postanowiłem nie rzucać ostro się na ostatni kilometr. Owszem przyspieszyłem jeszcze nieznacznie ale to wystarczyło aby minąć jeszcze kilku biegaczy. Ostatnie metry to krzaki, dwa zakręty i prosta. Usłyszałem za plecami ze ktoś mocno daje na finiszu. Obejrzałem się i koleś dawał ostro. Wpakowałem się w liści ei lekko poślizgnąłem ale równowagę utrzymałem. Do mety jakieś 100 metrów. Zbliżał się bardzo szybko i odpuściłem już nie gazowałem. wyprzedził mnie przed samą metą. Czułem ten poślizg w kolanie i już meta. Czas 21:25 ponad minutę szybciej niż miałem pobiec. Ogólnie zająłem 25 miejsce na 192 zawodników. Wyniki oficjalne tutaj: http://zbiegiemnatury.pl/uploads/files/90aaa095/LUB_BG_03.pdf
Na mecie czekała gorąca herbata z cytryna i sokiem. Szybko do depozytu i założyłem bluzę. Wróciłem do mety aby poczekać na chłopków.
Potem jeszcze truchtanie i rozciąganie. Przy rozciąganiu poczułem ból po
lewej stronie od lewego kolana. Nie dałem rady już się rozciągać. Może
ze mocno pobiegłem. Zresztą trasa była bardzo urozmaicona pod względem
podłoża. Ostatnie dwa tygodnie biegałem po asfalcie i to też ma wpływ na
mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz