poniedziałek, 29 lipca 2013

Bieganie w upale z dobrą duszą

Niedziela 28.07.2013 godz. 13:00

Pracuj ciężko nad bieganiem, kiedy ciężko się biega  (Pavvo)

W niedzielne popołudnie ponad 30 stopni. Postanowiłem pobiec w takich warunkach treningowo po asfalcie w granicach 14-15 km. Po raz pierwszy przeeksperymentowałem z izotonikiem przed biegiem. Wprawdzie piłem po połówce i maratonie ale nigdy przed biegiem. Odczułem to na trasie. Zaryzykowałem trochę krótszą rozgrzewkę i rozciąganie. Po kilku minutach już ze mnie płynęło. Z rana nie wiele zjadłem. Nie nawodniłem się za bardzo. Wskoczyłem w ciuchy biegowe. Tym razem ze mną jechała na rowerze dobra dusza która miała zapas wody. Nawodnienie na trasie i tak jak się okazało nie przyniosło skutku. ruszyłem spokojnie kilometr po drodze gruntowej. Dalej wstąpiłem na rozgrzany asfalt. Upał przeszkadzał od początku. Stopy od razu odczuły nagrzany asfalt. Smoła lepiła się do butów. Już po 2,5 km czuje potrzebę uzupełnienia płynu.
 
Popijam wodę i polewam twarz. Do 5 km biegłem w tempie. Po kolejnych łykach wody już to tempo spadło. Z drugiej strony specjalnie nie chciałem jakoś forsować w takich warunkach. Ludzi nie mijałem zbyt wielu po drodze. Jeden rowerzysta i kilka samochodów. Gdzieś z podwórek wydobywały się głosy zdziwienia i stukania się w głowę i kto to widział w taką pogodę biegać. Przebiegałem już przez trzecią miejscowość. Przed 10 km lekko podkręciłem tempo aby poniżej 50 minut tę dychę nabiec. Kolejne metry przychodziły z trudem. Piłem coraz częściej i więcej. Mimo, że to trening to już na 12 km czułem wyczerpany. Wszędzie słońce a cienia jak na lekarstwo prawie wcale. Wbiegając do Studzianki przeszedłem do marszu. Kilkaset metrów marszu zawsze dobrze robiło. Potem biegnę dalej ale już wolniej.  Na końcu postanawiam 400 metrów przyspieszyć i kieruję się wprost nad rzekę. Pokonałem dystans 14 km 530 m. Czas niestety słaby ale chodziło o walkę z pogodą i warunkami nie czasem. Kilka wymachów, skłonów i rozciągania a dalej zrzucam ciuchy i wchodzę do chłodnej rzeki. Woda czysta ale jest jej w najgłębszym miejscu po pas. Jednak dobre i to, że można się popluskać i schłodzić bo trening w ponad 35 stopniach to było szaleństwo.

3 komentarze:

  1. Przyjadę pokibicować Wam w Kodniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napoleone Tobie to się widać nudzi tam ma wsi. Wymyśliłeś sobie bieganie w upale wariacie odpuść bieganie przyjedź nad morze

      Usuń
  2. Też "zaszalałam" w tą niedzielę z długim wybieganiem (90min - więc pewnie wyszło jakieś 17km) i prawie nikogo biegającego na trasie nie spotkałam mimo, że Warszawa to dosyć (hehe...) zaludnione miasto... Jeden starszy pan mnie tylko zaczepił, gdy biegłam, krzycząc przyjaźnie: "który to pani kilometr robi?! Piąty, dziesiąty??", a ja mu pokazuję rękami (na odpowiedź słowną szkoda mi było sił :P), że 12... ;) Jakże mnie to zmotywowało!

    Zazdroszczę tej rzeczki! U nas Wisła taka brudna, że przypomina wręcz szambo moim skromnym zdaniem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń