środa, 31 lipca 2013

Szybko przed piekielną piętnastką w Kodniu

Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo. Zwyciężyć i osiąść na laurach to klęska  (Józef Piłsudski)

Na 3 dni przed pierwszym ważnym dla mnie startem tego półrocza postanowiłem sprawdzić swoją szybkość. Nie nawadniałem się specjalnie. Rozgrzewka dłuższa niż zazwyczaj. Tym razem wszystkie skipy i przebieżki tak na maxa. Odczułem w udach sprinty. Wyruszyłem na trasę około 7,5km tak aby nie przemęczyć się za bardzo. Pierwszy kilometr tempo 4:18, dalej kolejny kilometr po asfalcie wolniej 4:50 i spokojne wyluzowanie. Asfalt grzeje mocno w stopy. Tak aby organizm trochę odpoczął. Następnie polną drogą w piasku i słońcu. Jak na godzinę 18 to paliło mocno. Bez wody ciężko. Żadnego wiartu nawet lekkiego.  Sucho w gardle,. Wytrzymam to nie długi dystans. Trzeci kilometr wyciągam 4:20. Na czwartym byłem już cały zlany potem i pobiegłem go wolniej 4:48 aby się nie zatrzeć. Piąty kilometr szybciej 4:20 to dało mi mocny wynik na piątce. Bardzo mocny. Szósty kilometr spokojniej 4:45. Ostatni kilometr to już ile fabryka dała 4:08. Czuję się jak koń po westernie. Ciężko uf uf
Cały dystans 7 km 560m w czasie 33:48 trasa jaką przebyłem jest tutaj http://www.runningmap.com/?id=585759
oj dawno tak nie poszalałem. Na koniec schłodzenie w truchcie i porządne rozciąganie.
W takim czasie 7,56 km jest świetnie. Jednak nie da się tego ni jak przełożyć na 15 km w Kodniu. Tam nie będzie wszędzie płasko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz