wtorek, 2 lipca 2013

Wieczorne bieganie

Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy się nie poddawaj (Winston Churchill)

 Wtorek 2 lipca 2013 roku był ciężkim i pracowitym dniem. Po południu wraz z mieszkańcami Studzianki zaopatrzeni w kosy, widły, grabie, sekatory itd porządkowaliśmy mizar tatarski. Stawiło się liczne grono mieszkańców Studzianki i nie tylko
Jak nigdy ponad 20 osób kosiło trawę, wyrywało chwasty, wynosiło gałęzie i czyściło tatarską nekropolię

Tego dnia prawie się udało blisko hektarowy obszar wyczyścić. Pozostało nie wiele. Przed godz. 21 gdy słońce chyliło się ku zachodowi a ostatnie promienie przebijały się przez bujne sosny opadają na tatarskie nagrobki wróciłem o domu.  Doprowadziłem się do biegowego wyjścia i oczywiście rozgrzewka. Skłony, wymachy, rozciągania to pobudka dla wielu partii mięśni. Plan na dzisiaj 13 km w tym gdzieś około 10 km w trakcie 1km na maxa. Chcę sprawdzić swoją szybkość i wytrzymałość w drugiej fazie biegu. Ruszam spokojnie pierwszy kilometr w tempie 5:10. Komary dają znać o sobie

ale z czasem chyba nie wytrzymują mojego tempa hehe Biegnę swoją trasą po pierwszym kilometrze z drogi polnej na asfalt wskakuję i tutaj 1,5km asfaltem. Biegnie się luźno. Czuć zapach trawy, lasu i drzew. Rytmicznie stawiane kroki wprowadzają mnie w świat treningu biegowego. 2,5 km robię w zaplanowanym czasie. Dalej polna droga gdzie więcej piachu i oczywiście wzdłuż rowu w życie buszują sarenki jest ich kilka sztuk. Po drodze mijam zielone od zbóż pola i łąkę kolorystycznie jak z obrazka. 5 km bez problemu i szarpania daje mi zadowolenie i ochotę na dalszy dystans. Czuję  lejący się pot oraz coraz słabsza widoczność. Po 21 słońca już nie ma. na 7 km dostrzegam pierwsze po zachodzie słońca migające gwiazdy. Nie jest za gorąco. Biegnie się bardzo przyjemnie. Wbiegam ponownie na 1,5km asfaltu. Mijają mnie auta i na polnej drodze jeden z samochodów rozpasał się blokując drogę. Omijam go szerokim łukiem zbiegając na trawę. Teraz czas próby 9 km do 10 km. spoglądam na zegarek i przyspieszam. Zaczynam rozkręcać nogi. Biegnę dość szybko. Nie sprintem ale szybko. Założyłem ten kilometr w 4 minuty. Łatwo nie jest. Z uporem trzymam tempo. Czuję, że trochę się zmachałem tym kilometrem, ale udało się. Teraz zwalniam aby trochę w truchcie odpocząć. Drogę już nie widać tak dobrze. Robi się ciemno i nadchodzi wieczór. Przemierzam 12km i już końcówka treningu. Ostatecznie 13140 m zrobiłem. Jeszcze rozciąganie i zasiadam do pracy. Kolejny trening w czwartek może już na trasie "II Tatarskiej Piątki" na którą trwają zapisy zapraszam szczegóły na www.studzianka.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz