środa, 17 lipca 2013

Bieganie w słońcu
„Bieganie to dobry początek, jeśli chcesz poprawić formę; trening to kolejny krok" (Jack Daniels)
Powróciłem do normalnych treningów. Dochodzę powoli do siebie i sprawności po organizacji tatarskich biegów. Kosztowało mnie to dużo zdrowia i sił.  Jednak już ciągnie do biegania. Zanim pobiegnę dwugodzinna drzemka i wstaję odmieniony. W palącym słońcu mimo ze była godzina 19 stanąłem na rozgrzewce. Muszę do biegu w Kodniu trochę temperatury złapać i przyzwyczaić organizm do wysiłku. Dzisiaj zakładam przycisnąć 5km. Zakładam nowe skarpetki czy to dobry pomysł to się okaże. po rozciąganiu biorę kilka łyków wody stoper i w trasę.  Tempo 4:17 na pierwszym kilometrze. Potem je utrzymuję a nawet przyspieszam. Nie zabrałem wody a to był błąd . Po 3 km już mi zaschło w gardle. Czuję potrzebę picia. Słonce pali mi w plecy jak ogień w piekle. Koszulka jest cala mokra. Ocieram pot z siebie. Trudno jakoś może wytrzymam. Wynurzam się na prosta na której końcu jest 5 km. staram się trochę jeszcze przyspieszyć. Łatwo nie jest. Zapomniałem o piciu i skupiłem się na rytmicznych krokach. Słyszę je jak bębniarz nadający ciąg uderzeń w swój instrument. Nowe skarpetki zaczynają przesadzać. Jakoś dziwnie mi w stopy. Obym nie obtarł ich za bardzo. Na drugi raz usze przeprać nie zakładać nowego na trening. Na końcowych metrach przyspieszam i 5 km końce poniżej 22 minut. Nie dąłem rady więcej wyciągnąć. Przemaszerowałem się aby ochłonąć 3 minuty i dalej truchtem jeszcze około 2 km. W sumie 7,5 km zrobiłem w 36 minut 45 sekund. Tak więc jest nieźle. Teraz będzie czas na dłuższe treningi bo piekielna piętnastka w Kodniu już za ponad wa tygodnie. Następny trening zrobię w piątek z rana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz