sobota, 9 stycznia 2016

Trening nr 16. Dycha z dodatkami 

Po dniu odpoczynku od biegania kolejny trening. Staram się nie biegać dzień za dniem tylko co drugi poza weekendem. Gdy nie biegam pracuję nad brzuchem, robię pompki i po raz pierwszy rolowałem nogi wałkiem. Oj bolało na drugi dzień. Chyba nie umiem, jeszcze się nim. posługiwać. 

W kolejnej odsłonie przygotowań do półmaratonu w planie urozmaicony trening. Zaczynam klasycznie od rozciągania i biegu w tempie 5:15/km tak dwa kilometry aby dogrzać się. Dzisiaj temperatura koło zera więc jak na te porę roku upały. Na 3 km załączam bieg i lecę szybciej. Tempo docelowe to 4:45 x 8 km. Spokojnie mi to wychodzi. Po mokrym śniegu nawet dobrze się biegnie. Droga którą zmierzam ma tylko jeden ślad zrobiony przez traktor i to wystarczy aby swobodnie rozwinąć tempo. Po 5 km mam już średnią poniżej 5 min./km. Teraz lekko przyspieszam aby cieszyć się biegiem po lesie wśród zimowej scenerii. Nareszcie w lesie leży śnieg. Po 2 km są ponownie pola a ja zbliżam się do końca biegu. 
Po zrobieniu 10 km trochę zaschło w gardle. Nie zabrałem płynu a pić się chce to niedobry znak. Uzupełniam niedobór izotonikiem. Następnie czeka mnie 5 x 50 metrów skip A czyli od słupa do słupa. Staram się unosi jak najwyżej kolana. Po 3 seriach czuję już w nogach ten trening. Po skupach czas na wieloskoki. Także wykonuje je na odcinakach 50 metrów x 5 serii. Dalej tzw. łyżwiarz czyli od boku do boku i po każdym kroku kucam na jednej nodze druga unosząc na wysokości kolana z tyłu i tak za każdym razem staję licząc do 5. Po 50 metrach uh... daje w kość. na zakończenie 5 przebieżek po 50 metrów każda. Jakby nie było  11km zrobiłem

1 komentarz:

  1. Podziwiam ze jestes w stanie tyle przebiec wykonujac podskoki wyskoki i inne takie. U mnie jak ma razie nie ma mowy nawet o podnoszeniu wysoko kolan Dla mnie to na te chwile niewykonalne. A do tego bieg po ciemku w polu czy lesie. Umarłabym chyba ze strachu.

    OdpowiedzUsuń