niedziela, 3 listopada 2013

Listopadowe bieganie

 01.11.2013r.


Marzenia same w sobie nie motywują nas do ich osiągnięcia. To wiara w to, że możemy je osiągnąć 



Pierwszego listopada pogoda przecudna. Słoneczko ładnie przyświeca a więc po kilku dniach laby czas na trening. Plan na dzisiaj pierwsze dwa spokojnie a dalej 8 km w tempie 4:30 do 4:40 i dwa do trzech km na spokojnie. Rozgrzeweczka i rozciągania jak zawsze są stałym punktem treningu i ruszam lekko pierwszy kilometr po polnej drodze, a następnie kolejny po asfalcie już przyspieszam nieznacznie do 4:46. Dalej wkręcam się na większe obroty i już 4:25 trochę za szybko i na kolejnym kilometrze nieznacznie zwalniam. Teraz wiatr mam w twarz który strasznie przeszkadza. Walczę z nim około 1,5km i skręcam gdzie wieje już z boku. Spokojnie wskakuję na 5km z czasem 23:43. Dalej już walczę z piachem i samochodami jeżdzącymi jak nigdy wszak to pierwszy listopada

 
Wbiegam na asfalt i tradycyjnie 1,5km tempo lekko mi spada do 4:40/km oj te 5 dni bez treningu robi swoje, Wychodzi folgowanie z jedzeniem i inne sporty. 8 i 9 km walczę z tempem i utrzymuję 4:35/km ale na 9 km już tak dobrze nie było. Na 10 ponownie wiatr przeszkadza i dychę robię w 46:15. Następnie jeszcze jeden km walczę i przyspieszam na 11 km mocniej 4:04
 Ostatni 13 km to już na schłodzenie i rozluźnienie. 13km w ciągu 1 godzina 3 minuty 30 sekund ze zmiennym tempem. Te które starałem się trzymać to od 3 do 11 km wyszło średnio 4:35/km

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz