czwartek, 21 listopada 2013

Wieczorne zbyt mocne wybieganie
21.11.2013r.

“Potrzeba czasu żeby dokonać rzeczy trudnych. Aby dokonać rzeczy niemożliwych potrzeba trochę więcej czasu.”

Ze względu na start w Lublinie na Dychę trochę przestawiłem dni treningów. Trening tempowy zrobię właśnie w niedzielę pod startu a dzisiaj z niedzieli przesunąłem wybieganie. Obawiam się, że jak polecę tempo to do niedzieli mogę mieć problem z odbudowaniem szybkości której mi brakuje i tak. 
Zatem po rozgrzewce zabieram wszelkie akcesoria: latarka, światełko na tył czapki migające na czerwono, stoper i zakładam dres jest chłodno. Oczywiście rękawiczki też mi się [przydadzą. Pierwsze km na rozruch aby się dogrzać to po 4:45 ale od 3 km na asfalcie już wbijam się w tempo 5:00 i tych granicach plus minus 10 sekund pobiegnę do końca tak aby w 95 minut ukończyć. Niestety nie ma księżyca i jestem zmuszony trzymać ciągle latarkę w ręku. Jest to uciążliwe i przeszkadza. Bez oświetlenia i przy wzrastającej mgle nie widać dołów i błota. Dzisiaj po raz pierwszy biegnie ze mną pies ten który jeszcze ze mną nie biegał a mam go od czasu gdy za mną po jednym z treningów przyczłapał. Pomiarów dokonuje tylko po każdym 5 km. Biegnę w miarę równo i jak to na początku ciągnie mnie do przodu. Szybko się doprowadzam do porządku. Na treningach nie idzie jakoś bez rywalizacji jak biegam sam. Od czasu do czasu potrzebuję trochę się pościągać i dlatego spróbuję pobiec jednak normalnie w Lublinie. W ciemności wieczora dobiegam 5km koło 25minut. Dalej po piachu zamykam pierwsze kółko. Przede mną jeszcze dwa okrążenia. Mój towarzysz widzę nie nadąża i odpadnie zapewne niebawem. Kolejne 1,5km po asfalcie. Ruchu nie ma prawie wcale i jak się okaże miną mnie 4 samochody tylko przez cały trening. Na 8 km czuję się dobrze i biegnę z lekkością. Temperatura nie jest zbyt niska bo już odczuwam mokre plecy. Nie chciałem ryzykować w koszulce a z kolei w bluzie przegrzewam się. Trudno jakoś dam radę. Na 10 km 49 minut z kawałkiem. Teraz zaczynam coraz bardziej odczuwać trzymana w reku latarkę. Zmiana rąk na wiele się zdaje. W końcu zakupię latarkę czołową. Jest tyle na rynku i trzeba w końcu się zdecydować to zapewne ułatwi bieganie wieczorami. Pies odpadł gdzieś po 12km ode mnie. Widocznie znudziło mu się. Na kolejnych kilometrach tempo czuję jest takie samo i na 15 km mam lekko poniżej 1:15 co sprawia, że zmieszczę się w zakładanym czasie. Wybieganie jednak raczej za szybko robię. Powinienem raczej skupić się na wolniejszym biegu pod 5:20/km/ Stale mam z tym problemy aby biec wolno wybieganie. Jak już się zdyscyplinuje to zdecydowanie za wolno. Cóż na kolejne wybieganie ruszę z uporem aby nie było za szybko. Teraz będzie czas na kilometrówki i szybkość.
Cały dystans wyszedł 18,6km w czasie 1:33:08 co w przeciągu treningu daje 5:00/km ZA SZYBKO!!!! Co będzie przy 25km lub 30km takiego tempa mogę nie wytrzymać. Dopiero po rozciąganiu się zacząłem odczuwać zmęczenie nóg i całego organizmu.

2 komentarze:

  1. Z tego co piszesz nie ukończyłeś treningu z przysłowiowym językiem na brodzie, więc może tempo 5:00 /km jest już dla Ciebie odpowiednie? Jeśli tyle wynosi Twoje tempo w zakresie tlenowym to mogę Ci tylko pogratulować

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnie bez języka na brodzie 5:00/km to biegnę luźno no do 32 km heheh jak narazie

    OdpowiedzUsuń