sobota, 18 stycznia 2014

Bieganie po śniegu 
17.01.2014r.

Bieganie boli. Lepiej zaakceptuj to na początku, bo w przeciwnym razie nigdzie nie dotrzesz  (Bob Kennedy)



            Piątek z rana trenuje poza Studzianką. Kilka łyków wody.  Wskakuje w ubranie biegowe i ruszam na rozciąganie i rozgrzewkę Śniegu napadało, jest zimno a zatem czapka koniecznie wędruje na uszy
             Rozpoczynam po asfaltowym chodniku. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz czy inni tez biegają. Okaże się na trasie. Przez światła i mijam po lewej stadion Legii dalej obiekty Agrykoli. Wbiegam w Łazienki Królewskie i zdziwienie. Alejki są odśnieżone
. Służby pracują szybko. Biegaczy tez nie zabrakło. Mijałem tych wolnych o szybkich. Ci z naprzeciwka pozdrawiali i to prawie wszyscy. Przebiegłem lekko bo nadal truchtam spokojnie nie szarżując. Wbiegam na chodnik o kieruje się na podbieg na Belwederską. Biorę go rozsądnie tak ze nie odczuwam wzniesienia. Za to na światłach korek i tylko mijam na podbiegu samochody osobowe autobusy miejskie. Pasażerowie i kierowcy których obserwuje z niecierpliwością czekają i denerwują się ze stoją. Ich miny bezcenne, zdziwione  i u niektórych prawdopodobnie różne słowa cisną się na języku.  
                 Kolejnych biegaczy widzę na ścieżce a nawet jednego hardcora w spodenkach. Następnie gdzie na 4 km zbiegam z Agrykoli



. Z dołu sobie się patrol policyjny. Przy zbiegu ostrożnie stawiam kroki bo ostatnio tam zachowałem. Na Podbieg z powrotem nie decyduje się. Jeszcze nie czas chociaż chęci były. Ponownie rundka po Łazienkach jakieś 3km. Po 20 przestałem już liczyć biegaczy tylu ich się przewinęło. Było też amatorzy rowerów i kijek  -Warszawa aktywna  z rana. 
              Nawet spodobało mi się takie bieganie gdzie nie jestem osamotniony, mimo, że powietrze jest jakie jest i ścieżki bardzo utwardzone asfalt lub kostka. Na koniec rozciąganie i schłodzenie. Teraz można iść na zajęcia i działać. Bieganie z rana tak ja czczo jest świetne przed całym dniem. Jak dla mnie na spokojnie to ładuje akumulatory i lepiej mi się funkcjonuje. Zrobiłem tego poranka 7,8km
w czasie 43:45. Powoli zbliżam się do przebiegnięcia pierwszej Dychy w tym roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz