Zimowe bieganie
23.01.2014r.
Bieganie jest dla mnie pożytecznym ćwiczeniem, a jednocześnie
pożyteczną metaforą. [...] Chodzi o to, czy byłem, czy nie byłem
lepszy niż wczoraj. W biegach długodystansowych jedynym
przeciwnikiem, jakiego ma się do pokonania, jesteśmy my sami
i to, jacy byliśmy wczoraj (Haruki Murakami)
Kolejny dzień przynosi nowy dystans i nowy trening. Dzisiaj -16 rozgrzewam się i zakładam po kolei:dwie pary skarpetek, koszulkę techniczną, dwie bluzy, termoaktywne leginsy, kominiarka, kamizelka odblaskowa, czołówka, buty biegowe, stoper, dwie pary rękawiczek, jeszcze jedna bluza i na nią czerwona lampka na kark. Teraz można ruszać. Zza kominiarki widać tylko oczy i usta oraz parę co jakiś czas gdy robię głębsze oddechy.
W zamiarze bardzo delikatnie ma być. Drogi odśnieżone ale bardzo ślisko. Pierwszy kilometr 5:04 tak szybciej na rozgrzewkę aby było ciepło. Następne kilometry 5:10-5:15. Po dwóch kilometrach oddech regularny i jest ciepło. Rozgrzałem się dobrze więc nie ma problemu. Dzisiaj to nie wieje i słychać jedynie skrzypienie stawianych kroków. Sama przyjemność z takiego treningu. Leżący śnieg daje dobrą widoczność. Na 5km 26:37. Dalej trochę wolniej tak aby nie męczyć się po ostatnim mocniejszym akcencie. Nie czuję zresztą jakiejś potrzeby szybkości. Nie boli mnie nic a po treningu na pasmo biodrowo-piszczelowe dzień wcześniej nie odczuwam dolegliwości. Trzeba zatem w dniu poprzedzającym trening tak rozciągać się. Zrobiłem jedno małe kółko 7,5km w 39:41,ale odczucie biegu w mrozie bezcenne
Kominarka i rękawiczki całe w szronie. Nie zmarzłem a taki trening dla krążenia i samopoczucia bardzo dobry. Teraz będzie czas na jakieś piętnastokilometrowe wybieganie w weekend.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz