Wieczorny trening w czołówce
13.01.2013r.
Ścigam się sam ze sobą - w najgorszym przypadku jestem drugi.
Dzisiaj dla odmiany inna niż zawsze relacja.
Stałe opisy nudzą się to jest racja.
Biegania szybkiego nie planowałem
Zatem długo do treningu się rozgrzewałem.
Ręce, tułów, ramiona i wymachy
Wysoko mocno aż ciepło się zrobiło w pachy.
Dla sprawdzenia założyłem pierwszy raz czołówkę
Na czapkę na moją główkę.
Z racji tego, że zmrok dawano się pojawił
A nawet księżyc się zjawił.
Nic tam nie przeszkadza mały mróz
Na niebie gwiazdy świecą a w śród nich duży wóz.
Ruszam się znacznie szybciej niż ostatnio
Tak aby poczuć biegania sens dostatnio.
Biegnę bez specjalnego speedowania
Na granicy lekkiego hamowania.
Lampka czołowa to dobra sprawa
Nie jest już w ciemności żadna o doły obawa.
Dlatego drogę dobrze mi pokazuje
Bezpieczniej ze światłem się czuje
Kilometry szybko mijają
Nie wiadomo kiedy z dystansy znikają
Na piątce mniej niż 27 minutek
Żaden to wstyd i smutek
To w dalszym ciągu takie truchtanie
Na koniec jeszcze będzie rozciąganie
Dystans 7,5km delikatnie pokonałem
Nawet się nie zasapałem.
Czas taki jak tempo dzisiejszego biegania
40:58 bez żadnego uznania.
Kolejne treningi tempowo będą tak wyglądały
Jednak wzrost kilometrów będą zapowiadały.
poniedziałek, 13 stycznia 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Musi Cię męczyć tak krótkie bieganie
OdpowiedzUsuńGdy niemal 2000 km przebiegu masz Panie
Tym oto sposobem smaku cierpliwości doświadczamy
Wszak mężczyznę nie jak zaczyna a kończy - rozpoznamy
Spokojnie na wszystko czas będzie,
UsuńKilka tygodni przybędzie
Wtedy zacznę już w normalności
Trenować w całej okazałości
Ach te rymy częstochowskie;-)Następnym razem proponuję jakieś haiku:-)
OdpowiedzUsuń