04.02.2014r.
Solidność, systematyczność, działanie. Nie ciało a umysł wyznacza granicę Twoich możliwości
Po starcie w Lublinie odpoczywałem beztrosko 2 dni od aktywności. Teraz powoli wracam to treningów. Skutków większych nie było po Lublinie. Trochę bolały piszczele i uda ale przeszło. Drogi dobrze odśnieżone a więc można biegać. Zatem rozgrzewka z naciskiem na rozciąganie i w drogę. Jest ślisko ale nie tragicznie. W planie jedno kółeczko delikatnie powyżej 5:30/km aby się rozruszać. Księżyc w tzw. rogaliku przyświeca i gwiazdy mu towarzyszą. Minimalny wiatr jest słabo odczuwalny. Temperatura -5 więc nie jest źle.
Każdy kilometr w miarę równo po 5:30. Wyłapuje już w miarę dobrze tempo. Jeszcze chcę to skonfrontować z pulsometrem, który okazuje się przydatnym narzędziem. Miejscami jeszcze trzeba biec w śniegu bo jak się okazuje nie wszędzie jest dokładnie dobra droga. Po 5km 26:58 i trochę przyspieszyłem. Do końca już starałem się równo biec. Zrobiłem 7,5km w 40:56
Teraz już czas na dłuższe bieganie. Wchodzę we właściwy rytm i mogę robić już kilometrówki i może szybkość jak pogoda i warunki pozwolą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz