wtorek, 24 czerwca 2014

Ryzykowny trening
24.06.2014r.

Mierzy się ponad cel, żeby trafić do celu


       Wydawało mi się,że mogę zwalniać i zmniejszać kilometraż i obejdzie się bez problemów zdrowotnych. Myliłem się. Wybrałem się na trening po lekkim rozruchu i rozciąganiu w nowych butach tak aby jej trochę rozbiegać przez sobotnim półmaratonem. Ruszyłem truchtem i w miarę czasu wskoczyłem na swój pułap biegowy tj. 4:50. Nic się nie działo. Lekki wiaterek i piękno lata wokoło. Kilometr za kilometrem mijały spokojnie po znanej trasie na piaszczystej drodze. Przebiegłem takie kółko 7,5km w niecałe 37 minut bez żadnej zadyszki.

           Porozciągałem się i zasiadłem do sowitego obiadu. Dwie godziny później udałem się na trening aby weprzeć chłopaków przygotowujących się do Tatarskiej Piątki. Pojawili się oprócz Daniela i Mateusza Kamil oraz Paweł.  Bardzo nie rozciągałem się i ruszyliśmy dość szybko. Nowicjusze darli do przodu. Pierwszy km 4:27 i przyspieszyłem raptownie i 3:55 ten kilometr. Obiad podniósł mi się ale nie było tak źle.Oglądam się za siebie gdzie reszta a tu Kamil niedaleko mnie więc zwalniam i czekam na niego. Chłopak gra w okręgówce  w piłkę więc ma parę i niezłą szybkość.  Potem dobiegają następni. Zrobiłem jeszcze dwie szybkie przebieżki trochę odpoczynku i ruszyliśmy kolejne kółko. Już na początku poczułem, że źle stanąłem a jakimś dole i poczułem ból poniżej kolana po prawej stronie. Zacisnąłem zęby i biegliśmy dalej. Ból wzmagał się ale jakoś przeszedł gdy przestałem myśleć. Przebiegliśmy to kółeczko 2,6km do końca blisko minute wolniej.  Rozciągałem się już mniej. Chłopaki jak pobiegają to w debiucie będą mieli dobry wynik. Ja cóż zamiast 10 km zrobiłem 12,6km szarpanym tempie. 

P.s. Maść, bandaż elastyczny i stabilizator już założone ale boli jak diabli na prawo od kości piszczelowej.  To chyba mięsień brzuchaty łydki i strzałkowaty. Boję się o piszczele i kość strzałkową. Jednak okaże się za dzień ,dwa co to się stało. Sądzę,że drastyczne przyspieszenie zrobiło swoje i mam za karę.


1 komentarz:

  1. Nie zazdroszczę. Ja załatwiłem sobie kolano na zawodach. Chyba więzadła po zewnętrznej stronie kolana. Już prawie tydzień nie biegam i dalej nic nie wiem.
    Powrotu do zdrowia życzę

    OdpowiedzUsuń