środa, 11 czerwca 2014

Trening po trasie Tatarskiej Piątki
09.06.2014r.


„Nigdy nie rezygnuj z osiągnięcia celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie.”

              Gdy komary gryzą nie ma co stać i za długo się rozgrzewać jak pobiegnę to niech mnie gonią a wtedy się zmęczą. Godzina 20ta ruszam z rozbieganiem po półmaratonie Solidarności na piachy Tatarskiej Piątki. Lekko i spokojnie wśród pól przebieram nogami w okolicy 5:40 pierwsze kilometry. Nie rwę się już tak do biegania szybkiego jak w maju czy kwietniu. Czuję zmęczenie i czas zwalniania. Szybkości straciłem dużo. Powoli będę szykował się do regeneracji i odpoczynku co nastąpi w początkach lipca. Swoje najważniejsze starty tego półrocza mam za sobą. Widzę po ostatnich zawodach,że organizm potrzebuje zwolnienia. Już nic nie wycisnę w czerwcu a mogę tylko kontuzję złapać.

         Nie lubię biegać kółek ale tez nie chce się za bardzo daleko wypuszczać bo mogę zwątpić. Po dwóch kółkach 2,5km dołącza do mnie Daniel Sun zwany Presją. Biegniemy wolno rozmawiając o bieganiu. Chłopak nastawił się, że pokona Tatarską Piątkę i nie będzie ostatni,. Jednak ja widzę w nim spory potencjał. Ma 17 lat ale za piłką biega jak szalony. Przebiegamy kółko tempie około 14 minut. Postanawia biec kolejne. To delikatnie przyspieszam. Nie orientuje się chyba,że robimy 5:10 a następnie ostatni km 4:50. Dla mnie wyszła ponad dycha. Kolejny trening zrobimy szybkościowy z przebieżkami i skipami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz