czwartek, 10 kwietnia 2014


Terenowe tempo

09.04.2014r.




Bieganie to medytacja, bieganie to stan ducha i umysłu, bieganie to pewna filozofia stylu życia



                           Ostatni w terenie zbiegiem natury w Warszawie foto Piotr Książkiewicz


        Uparłem się aby biegać też odcinki w jednakowym tempie. Wybieganie swoją drogą ale przynajmniej raz na dwa tygodnie sprawdzam swoją wytrzymałość i uczę się biegać równo. W tym tygodniu nie zakładałem kilometrówek dopiero w kolejnym.


       Zatem kolejny trening jak co drugi dzień zaczynam od rozgrzewki i rozciągania co już weszło mi w nawyk. Po 8 godzinach za biurkiem w stertach akt i papierów trzeba trochę ruchu. Wyruszam po drodze polnej którym mam pod dostatkiem. Dobrze biega mi się po piachu i drogach leśnych. Gdy wbiegam po 1km na asfalt to kieruję się na pobocze i śmigam poboczem. Założenie było jasne 4:55/ km 15-16 km. Czas sprawdzam jak zawsze co 5km i sporadycznie na poszczególnych kilometrach. Zabrałem bidon z piciem więc uzupełnianie co 2,5km od 5 począwszy. Pierwsze km oczywiście niemalże idealnie z jednym zachwianiem gdzie było 4:52. Nie odczuwam zbyt wielkiego zmęczenia. Wiem skąd tak dobry wynik się wziął w cross maratonie to efekt treningu po piachu. Szkoda tylko, że nie ma podbiegów za bardzo. Skipy na most to trochę wzniesienia jest a tak trzeba pojechać spory kawałek,  Na 5km jest tak jak powinno być 24:28 może parę sekund za szybko.
           Potem  wśród szumu drzew, wiatru i pełnej przestrzeni biegnę swobodnie coraz mijając znajome twarze. Trening to swego rodzaju rejs po Studziance, rozmyślania  nie tylko biegowe. o czas kiedy mogę spokojnie zastanowić się na wieloma sprawami. Gdy tak myślę kilometry same lecą a i płyny uzupełniam już regularnie. 
 
         Przychodzi trochę inspiracji i zamierzam pobiegać po innych drogach po których jeszcze nie biegałem. Jak widzę jeszcze kilka km można znaleźć tak aby nie powtarzać trasy na długim wybieganiu. . Tym sposobem znalazłem się na 15 km i trochę pognałem za daleko więc już dobiegnę do domu okrężną drogą. W rezultacie wyszło równe 17 km i 5 metrów w 1:23:27. Nie odczuwam zbytniego zmęczenia. Owszem w nogach czuć ale nie było to mocno. Kolejny trening w piątek i z racji niedzielnego startu na Czwartą Dychę do Maratonu w Lublinie w niedzielę będzie to wybieganie taka roszada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz